TL;DR Niskopoziomowa eksploitacja to kawał świetniej wiedzy, której (prawie) żadna organizacja nie potrzebuje smutna_zaba.exe
Dla mnie to brzmi jak dziwny problem nadmiernej specjalizacji.
Trochę tak. Z jednej strony mówi się, że jak chcesz zarabiać fajny pieniądz, to musisz się w czymś wyspecjalizować. Druga strona tego medalu jest taka, że im węższa specjalizacja tym węższe grono potencjalnych pracodawców, którzy będą gotowi zapłacić za twoje umiejętności. Więc paradoksalnie możesz znaleźć się w sytuacji, gdzie w pewnym momencie nie dostaniesz lepszych pieniędzy, bo pracodawca wie, że jest jedynym w danej części świata, który jakkolwiek potrzebuje twoich umiejętności, a zatrudnienie za granicą jest niemożliwe (bo np. nie jesteś obywatelem USiA i nie możesz pracować przy rakietkach).
Jeśli ktoś robi to na odpowiednim poziomie, to pewnie ma też pokrewne umiejętności na których łatwiej zarobić.
Kochanie czegoś to nie zawód. Zawód to inwestycja w coś co się opłaca robić.
There is just no need for a highly skilled person to spend a week on proving exploitation if a fix is a one-liner, done, tested, and deployed in an hour of active work.
Co?? Synek, to trzeba na spokojnie!
Zrób ticketa, weźmiemy na backlog grooming za dwa tygodnie. Ktoś przeanalizuje na szybko w 2-3 dni i może na koniec przyszłego miesiąca wejdzie do sprintu.
Może, bo nie jest pewne, czy jakiś stakeholder to zasponsoruje.
No ale jak dobrze pogadasz, to niewykluczone, że za 1.5 miesiąca pójdzie do testów. Czyli tak pod koniec roku pewnie będzie można wdrożyć. Tylko lepiej nie przed świętami. W styczniu byłoby bezpieczniej.